wtorek, 22 marca 2011

To ja Cacatutu

     Po paru dniach leniuchowania, czyli odpoczynku, bo ja jestem zawsze bardzo aktywny i z wielkim zainteresowaniem uczestniczę w życiu domowym. Moje Panie postanowiły z nastaniem wiosny i ładnej pogody zrobić trochę porządku w ciuchach. Zaczęły z szafek w pokoju wykładać różne ubrania. Wszystko to wyrzucały na kanapę, a my z Florką dawaj zakopywać się w tych ubraniach. Ale była fajna zabawa. Pani trochę tych ubrań wsadziła do takiego niebieskiego worka i wystawiła do przedpokoju. To ja po cichutku dostałem się do tego worka i dawaj nura. Zakopałem się tam i zasnąłem. Gdy smacznie sobie tam spałem i miałem ładny sen, nagle worek zaczął się trząść, otworzyłem oczy i zobaczyłem ręce mojej Pani, która mnie z tego worka zaczęła wyciągać. Bardzo się opierałem, ale Pani jest silniejsza i nic nie pomogło moje miałczenie, żeby mnie tam zostawiła. Worek został przeniesiony do innego pokoju  i gdy próbowałem dostać się do niego, to się okazało, że worek jest zamknięty i tak zostałem pozbawiony fajnej zabawy.

piątek, 18 marca 2011

C.d.moje koty

      Florka i Cacatutu walczą ze sobą, czasami się wydaje, że prawie na śmierć i życie. Mają jednak coś z dzikich kotów mimo, że są udomowione. Pierwszy raz jak zobaczyłam ich walkę, to byłam przerażona, ale teraz już wiem, że są to ich zabawy. Czasami to wybucha w nich wielka miłość. Liżą się wtedy wzajemnie, przytulają. Śpią koło siebie, przytulone, przybierając bardzo śmieszne pozy. Przeczytałam kiedyś w jakiejś gazecie, że koty leczą. Jest to prawda. Bardzo bolała mnie prawa ręka. Smarowałam różnymi maściami, nic nie pomagało. Florka lubi spać ze mną w łóżku i kładła się na tą moją bolącą rękę, a że waży Florcia dość sporo, to ręka ta mocno mi drętwiała, ale po pewnym czasie zauważyłam, że ręka coraz mniej mnie boli, a teraz nie boli mnie już wcale i doszłam do wniosku, że to dzięki Florce, ręka przestała mnie boleć. Taki sam przypadek było z moją mamą, bolały ją kolana i koty kładły się na tych kolanach, bardzo lubiły tam leżeć, teraz mama mówi, że kolana już ją nie bolą. Czyli doszłyśmy do wniosku, że warto mieć kota w domu, bo koty leczą, a przy okazji jest z nich dużo śmiechu, gdy ganiają się po mieszkaniu, albo bawią się np moją wełną, rosciągając ją po mieszkaniu i oplatając meble. Dobra zabawa, trochę straty, ale to nic.

wtorek, 15 marca 2011

To ja Cacatutu

       No wczoraj przespałem pisanie i Pani skorzystała z okazji i dorwała się do komputera. Najpierw pisała post, a później grała  w kolorowe kulki. Lubię jak ona gra w te kulki, bo one tak szybko latają i są bardzo kolorowe. Siadam koło komputera i przyglądam się, parę razy chciałem je złapać, ale Pani mnie przegoniła. Balkon pomalowany, posprzątany. Ale to nie koniec na tym, Pani zabrała się za robienie innych porządków. Mycie okien. Tego nie lubię, bo Pani wtedy wygania mnie z pokoju, zamyka drzwi  i ja nie widzę co ona tam robi. A ja jestem bardzo ciekawski, wszystko mnie interesuje. Lubię jak coś się dzieje w domu. Wtedy jest tak fajnie, mogę wszędzie zaglądać, nawet wejść do szafy Pani i uciąć sobie drzemkę, bo Pani jest zajęta porządkami i nie zwraca uwagi co ja z Florką robię.
A jeżeli chodzi o Florkę to dziś była bardzo ostra walka, nawet powyrywaliśmy sobie trochę sierści, a wszystko przez oliwkę,ja swoją się bawiłem, podrzucałem, toczyłem łapką, a ona zjadła swoją i czaiła się na moją oliwkę, aż się rzuciła na nią, gdy ta poleciała mi pod fotel. Poleciałem za tą oliwką, ale ona była szybsza i zjadła ją. Więc ja się na nią zaczaiłem i gdy Florka szła napić się wody to się wtedy na nią rzuciłem, tak jak ona na moją oliwkę. Trochę jej dałem w kość, ale ona mnie też poturbowała. Dopiero Pani nas rozdzieliła, ale ja jej jeszcze dam wycisk.

poniedziałek, 14 marca 2011

Moje koty

      Cacatutu właśnie śpi, więc ja korzystam z okazji i dorwałam się do komputera. Florka siedzi właśnie koło mnie i podpowiada mi co mam napisać. Ona jest bardzo leniwa ale dość mądra. Reaguje na wołanie jak pies. Przez parę dni malowałam balkon, a Cacatutu był bardzo zainteresowany tym co się tam dzieje. Zagdlądał, wąchał farbę, aż pobrudził sobie trochę nosek. Widocznie podobało mu się to, bo cały czas mi towarzyszył, aż wreszcie potrącił patyczek, który był w puszce i puszka się wywróciła, trochę farby się wylało. Cacatutu bardzo się wystraszył i oczywiście uciekł do swojej skrytki za telewizor i zaglądał z tamtąd jednym okiem. Zamknęłam drzwi od balkonu i nie chciałam go wpuścić, to on biedny stanął przy drzwiach i łapką próbował sobie otworzyć, gdy się nad nim ulitowałam i wpuściłam go na balkon, to usiadł sobie pod fotelem i śledził każdy mój krok. Nawet nie przeszkadzał mu zapach farby, aby tylko być na balkonie i uczestniczyć w malowaniu. Florcia przyszła tylko, obeszła cały balkon, zobaczyła co się tam dzieje i poszła do pokoju, spać.

piątek, 11 marca 2011

Jestem bardzo bojowy

     Jak już opowiadałem Florka jest bardzo leniwym kotem. Ale od jakiegoś czasu, gdy ja spokojnie sobie siedzę, to ona mnie atakuje. Podejrzewam, że ona jest zazdrosna o mnie. W zwiazku ztym, że jestem kotem bardzo przyjaznym, lubię jak się mnie głaszcze, bierze na ręce, czesze więc ta starsza Pani bierze mnie na kolana i głaszcze, Florka wtedy się złości, a że nie może mnie wtedy dopaść to zaczaja się w przedpokoju za szafą i poluje wtedy na mnie. Bijatyka wygląda bardzo poważnie, aż sierść leci. Ona łapie mnie za szyję i gryzie, ale ja nie jestem jej dłużny, też potrafię napaść na nią w najmniej oczekiwanym momencie, kiedy ona kroczy majestatycznie do miski lub do kuwety. Lubię te nasze potyczki, bo jest to nasza zabawa, choć wygląda poważnie, ale wtedy mogę się z nią pobawić, bo tak to ona przeważnie śpi.

Malowanie balkonu

         Dziś było bardzo cieplutko, więc Pani po przyjściu ze sklepu, gdzie kupiła mi bardzo dobre surowe mięsko, wzięła się za malowanie balkonu. Umieściłem się na fotelu i zacząłem obserwować Panią jak maluje szczebelek po szczebelku. Bardzo nudna robota. Gdy tak słoneczko przypiekało zapadłem w błogi sen, który niestety nie trwał długo, bo na balkonie zrobiło się zamieszanie. Jak się okazało Pani wylała puszkę farby na balkon. Cały balkon zrobił się zielony. Pani zła, cała też wymazana farbą. Ale ja zaraz uciekłem z tego balkonu. Miałem szczęście, że siedziałem na fotelu, bo jak bym był na podłodze, to miałbym takie zielone łapki jak Pani nogi. Wygladała jak zielona żabka. Chciało mi się śmiać, ale przecież nie wypada śmiać się z czyjegoś nieszczęścia, a jeszcze z Pani, która daje mi dobre mięsko. Poszedłem położyć się na fotelu w pokoju i czekałem co będzie dalej. Ale długo nie poleżałem, bo przyszła Florka i mnie wygryzła z tego fotela, to usiadłem pod drzwiami balkonu i patrzyłem jak Pani po posprzątaniu, dalej malowała. Balkon jest teraz bardzo ładny, prawie jak nowy. Jeszcze jak Pani ustawi foteliki i stół, to już będzie bardzo ładnie.

czwartek, 10 marca 2011

Wyjazd wuja

      Od paru tygodni rezydował u nas "wujo" tj. brat naszej Pani. Jak przyjechał do nas to się go bałem. On też chyba nas nie bardzo lubił. Ja jako gospodarz paradowałem sobie po całym mieszkaniu i wchodziłem do pokoju w którym spał "wujo", ale on mnie wyganiał. Miałem do niego o to żal. Florcia nic sobie z tego nie robiła i kiedy miała ochotę to tam wchodziła, ona to jest odważna. Siadała na dywanie i przyglądała się "wujowi". "Wujo" ją wyganiał, ale ona miała to w nosie. Tak było przez pierwsze dni. Gdy "wujo" był coraz dłużej to nawet zaczeliśmy się trochę przyjaźnić. Siadałem na szafce w przedpokoju i zaglądałem do pokoju "wuja" co on tam robi. Chyba mu się to podobało, bo tez zaglądał na mnie i nawet zaczął mnie zapraszać do pokoju. Ale przyjaźń nasza pogłębiła się, gdy Pani musiała wyjść z domu i kazała "wujowi" dać nam jedzenie. I tak "wujo" zaczął nam dawać saszetki z naszym ulubionym jedzeniem. Udało mi się parę razy nawet przespać u niego w pokoju na fotelu, ale on bardzo głośno warczał i nie sposób było spać. Musiałem jednak iść do pokoju Pani, gdzie jest cisza i spokój. Teraz "wujo" wyjechał do siebie do domu i tak jakoś zrobiło się w domu pusto i smutno. Ale za to mam pokój do swojej dyspozycji. Mogę wchodzić od tyło do wersalki i tam smacznie spać.

To ja Cacatutu

        Już miałem nadzieję, że będzie ciepło. Wczoraj tak ładnie świeciło słoneczko, było ciepło. Pani zaczęła robić jakieś porządki na balkonie, to ja usadowiłem się na foteliku i przyglądałem się co ona robi. Pani naprawdę zabrała się za poważne sprzątanie na tym balkonie. Wyrzuciła stary karmnik dla ptaszków. Chyba kupi nowy, ładny, bo przecież te ptaszki muszą mieć swój domek w którym będą miały zawsze jedzenie tak jak ja mam w swojej miseczce. Jakies stare doniczki. Zdjęła starą antenę, która była niepotrzebna. Podobały mi się te porządki, bo ja lubię jak jest czysto. Nawet poszła do sklepu kupić farbę do pomalowania barierki. Ale będzie ładnie. A tu niespodzianka. Dziś wstajemy, a tu pada deszcz ze śniegiem. Było mi bardzo przykro, bo Pani nie może zakończyć swoich porzadków, a ja muszę siedzieć w domu. Florkę to nic nie interesuje, nawet te balkonowe porzadki. Nie przyszła zobaczyć co sie tam dzieje. Zaszyła się pod koc i spała. Ta to ma dobrze.

wtorek, 8 marca 2011

Moje sny

      Opowiem Wam moje sny, które mam. Niektóre są bardzo przyjemne, ale są i straszne. Wtedy budzę się przerażony i szukam Pani, żeby wtulić się pod jej kołdrę. Bardzo często śni mi się Grecja,
a szczególnie jeden przypadek, który miałem jak z poprzednią Panią mieliśmy płynąć na wyspę Paros z której pochodzi Florka. Było bardzo wcześnie, ja o tej porze to jeszcze dobrze śpię, a tu pobudka. Budzik dzwonił bardzo głośno, nie wiedziałem co się dzieje. Pani wstała i zaczęła przygotowywać naszą klatkę, czułem, że coś jest niedobrze. Gdy wsadziła nas do tej klatki, to już wiedziałem, że gdzieś nas wywozi. Zacząłem miauczeć, Pani nas uspakajała, że wszystko jest w porządku, że nigdzie nas nie zostawi, ale do mnie to nie przemawiało. Florka również była zdenerwowana. Zaczęła nerwowo się kręcić w tej klatce. Gdy wyszliśmy z domu, na ulicy czekał na nas samochód, który miał nas zawieść do portu. W tym samochodzie zrobiło mi się niedobrze i pobrudziłem kocyk, a Florka z tego wszystkiego zrobiła siusiu. Smród był niemiłosierny. Dotarliśmy w takich warunkach do portu. Po wejściu na pokład statku, Pani zaniosła nas do ubikacji i zrobiła nam kąpiel, lubię wodę, ale nie w takich ilościach. Wyprała nam kocyk i wróciliśmy na pokład. Był to dla mnie koszmar, który bardzo często powraca do mnie w snach. W sumie to wycieczka na tą wyspę była bardo fajna, dużo zwiedzałem, a Florka odwiedziła swoje rodzinne strony. Mam tez bardzo miłe sny, takie jak np. śni mi się, że mam pełną miskę samego mięska i nie ma tej wrednej Florki. Jem ile chcę i potem idę na słoneczko i zapadam w głęboki sen. Śnią mi się też inne koty. Moja koleżanka Iryska, którą znam ze zdjęcia, mieszka w następnym bloku. Jest bardzo ładna i śni mi się, że ganiamy się po mieszkaniu, ja jej się chowam, a ona mnie szuka. Potem bawimy się piłeczką, razem jemy dobre jedzonko z miseczki, ale gdy się budzę, to koło mnie leży Florka i głośno chrapie. Ona wcale nie chce się ze mną bawić. Ją interesuje tylko żeby się najeść i potem iść spać i tak jej schodzą dni. Nie to co ja, który lubi się bawić, zaglądać w ciekawe miejsca, miejsca do których mi nie wolno wchodzić tj. szafa u Pani w pokoju.

poniedziałek, 7 marca 2011

Smakowanie nowych potraw

     Jak już wcześniej wspomniałem, w Grecji jadłem przeważnie suchą karmę, czasami Pani kupowała nam podobne jedzenie do KiteKat, ale smakiem było trochę inne. Teraz tutaj posmakowałem inne potrawy, takie jak ryba, kiełbasa, szynka, a ostatnio śledzia. Bardzo dobre jedzenie. Nigdy nie przypuszczałem, że takie coś istnieje. A wszystko to zawdzięczam takiemu Panu, co do nas przyjechał i jadł kiedyś coś bardzo pachnącego. Zacząłem miałczeć i on po pewnym czasie domyślił się o co chodzi i dał mi kawałek spróbować. Było to coś pysznego, a Pani pokroiła mi kawałek i dała do spodeczka, nawet Florka przyszła spróbować i też jej posmakowało. Wiem gdzie Pani go trzyma i teraz gdy ją poproszę to ona mi daje. Ostatnio przeniosłem się na noc do innego pokoju, gdzie smacznie się wysypiam pod kołderką u boku Pani. Jest mi bardzo cieplutko, bo lubię się przytulić do Pani, w nogach oczywiście śpi Florka. Kiedyś Pani dała mi do picia taki biały płyn, nazywają to mlekiem, ale mnie to wcale nie smakuje, wolę jednak dobrą wodę, a tu gdzie teraz mieszkam to woda jest bardzo dobra. Parę dni temu Pani poszła do sklepu kupić nam trochę suchej karmy, bo w nocy niestety muszę mieć w miseczce suchą karmę, bo lubię sobie pochrupać i gdy przyszła ze sklepu to przyniosła dla nas zabawkę taką rybkę na gumce i takim ładnym kolorowym, różowym patyku. Bardzo fajna zabawka, ale mnie się najbardziej podoba ten patyk. Fajnie się go łapie, bo jest taki śliski i ciągle ucieka. Ta rybka to taka sobie, Florka ją bardzo lubi i bawi się nią. Mieliśmy wczoraj gości. Przyszły jakieś Panie odwiedzić tą starszą Panią. Jedna z nich zaczęła mnie łapać, bo chciała mnie posadzić sobie na kolana, ale ja nie chciałem to jej uciekłem i schowałem się za telewizor, a gdy ta Pani zabrała się za Florkę, to Florka ją udrapała i ta Pani powiedziała, że jesteśmy żle wychowane i niegrzeczne koty. Nasza Pani stanęła w naszej obronie i tłumaczyła, że my obcych się boimy. A tak naprawdę, to nie lubimy jak nas obcy głaszczą lub biorą na ręce. Gdy Pani nasza wychodzi z domu, to jest mi bardzo smutno. Siadam wtedy na tej szafce w przedpokoju i czekam na nią. Gdy usłyszę tupanie po schodach, to wiem, że wraca Pani i szybko biegnę pod drzwi, by ją przywitać. Pani stawia koszyk na podłodze, to ja wtedy zaglądam, co ona dobrego przyniosła i czy coś dla mnie. Za chwilę przychodzi Florka i oboje okupujemy koszyk. Którejś nocy w szafie znalazłem motek wełny, ale miałem zabawę, bawiłem się prawie pół nocy, tak go poplątałem po całym mieszkaniu, że jak wstała Pani i to zobaczyła, to tylko zebrała ten rozplątany motek i wrzuciła do śmieci. Mnie się oczywiście oberwało i pudełko z motkami poszło o dwie półki wyżej. Ale zabawa była świetna. Dziś świeciło słoneczko i myślałem, że Pani wypuści nas na balkon, ale niestety nie, bo wiał wiatr, więc siedziałem przy drzwiach balkonowych i grzałem się przez szybę. Było bardzo miło, ale wolę na balkonie, bo tam widać co się dzieje na dole, jak biegają inne koty, pieski i chodzą ludzie. To tyle na dzisiaj , idę już spać i Wam też radzę, bo sen jest bardzo ważny, dlatego my koty dużo śpimy. 

piątek, 4 marca 2011

Mój nowy domek

     Po przyjeździe do Polski zaczęły przychodzić koleżanki mojej Pani i nas oglądać. Muszę przyznać, że jesteśmy bardzo ładne. Oglądały, dziwiły się, że jesteśmy większe od ich kotów. Jedna z koleżanek Pani robiła nam zdjęcia aparatem. Moje przekonanie, że jestem ładny jest z stąd, bo w pokoju mojej Pani jest taka duża szafa i w jednych drzwiach jest lustro w którym ja się przeglądam. Najpierw myślałem, że tam siedzi drugi taki ładny jak ja kot. Ale gdy ja się ruszałem to i on się wtedy ruszał. Próbowałem zaczepiać go łapką i on mnie też, ale gdy odchodziłem od tej szafy, to kota nie było, czyli doszedłem do wniosku, że tam nie ma innego kota i Pani mi powiedziała, że to jest lustro i tam jest moje odbicie. Moim ulubionym miejscem do siedzenia jest szafka na buty w przedpokoju. Za tą szafką też jest lustro i ja tam siedzę i się przyglądam. Najbardziej lubię jak Pani siedzi przy stole w kuchni i przygotowuje potrawy do jedzenia. To ja siadam po przeciwnej stronie na stołeczku i pilnie się przyglądam co ona robi.Czasami oberwie mi się kawałek czegoś dobrego, czyli mięska.
 Najbardziej lubię takie czerwone, pachnące. Pani kroi mi na małe kawałeczki i wkłada do spodeczka, a ja jestem wtedy prawie w siódmym niebie, jaka to pychotka. Mięsko nauczyłem się jeśc dopiero tu w Polsce, bo tam w Grecji, to Pani nie dawała nam takich rzeczy do jedzenia. Florka nie je surowego mięsa, ona lubi smażoną rybę, a ja surową, więc najpierw ja jem surowe, a Florcia jak Pani usmaży.
      Bardzo się zdziwiłem, kiedy Pani przyniosła do domu takie duże pudełko. Jak się okazało w tym pudełku była choinka. Pani postawiła ją pod oknem, ładnie ubrała i choinka się zaświeciła, była bardzo ładna i miała dużo kolorowych zabawek, którymi, gdy nik nie widział ja sie bawiłem. Łapką dotykałem kolorowych piłeczek, a one tak ładnie się kołysały. Kiedyś jedną z nich tak rozkołysałem, że spadła na podłogę, to się zacząłem nią bawić, toczyć po dywanie, ona mi uciekała, a ja ją goniłem, zabawa była świetna, aż do momentu, gdy odbiłem tą piłeczkę i ona poleciała pod stół i uderzyła o nogę od stołu i pękła. To ja wtedy uciekłem, schowałem się do szafy i czekałem co się będzie działo, ale gdy Pani wstała i zobaczyła rozbitą piłeczkę trochę coś tam mówiła, ale pozbierała i wyrzuciła piłeczkę. Bawiłem się jeszcze tymi piłeczkami, ale żadna już nie spadła. Podobało mi się to, jak te lampki na tej choince tak ładnie się świeciły, były takie kolorowe. Ale przyszedł dzień kiedy pani zaczęła rozbierać i chować te wszystkie piłeczki, światełka. W pokoju zrobiło się tak pusto, ale za to mam więcej miejsca do biegania. Gdy była jeszcze w domu ta choinka, to ta druga Pani, ta starsza, poszła kiedyś z domu na spacer i bardzo długo jej nie było, jak się okazało, to na tym spacerze złamała nogę i musiała iść do szpitala. Długo jej nie było, tęskniłem za nią, bo ona brała mnie na ręce, czesała, przytulała, ta druga Pani też to robi, ale nie tak często jak tamta. Gdy wróciła do domu, bardzo się cieszyłem, ale ona zamiast bawić się ze mną, to położyła się do łóżka. Wchodziłem do niej na łóżko, przytulałem się do niej, ona mnie też przytulała, głaskała. Gdy wstawała z łóżka, to brała taki stołek na czterech nogach, Pani powiedziała, że jest to balkonik i chodziła z tym po mieszkaniu. Teraz ma trzecią nogę - laskę z którą chodzi. Już jest trochę zdrowsza, bawi się znowu z nami. bierze nas na kolana, głaszcze. Gdy Florka pierwsza wskoczy jej na kolana, to ja wtedy siadam na wałku i też jestem blisko Pani. Czekamy teraz jak będzie już ciepło i będziemy mogli siadać na balkonie, na słoneczku i wygrzewać swoje kości. Właśnie zjadłem obiad i teraz idę na drzemkę. Florcia już poszła, położyła się pod kocem i drzemie, a ja musiałem opowiedzieć moje przygody w nowym domku. Gdy jutro zjem obiad, to znowu opowiem dalszy ciąg moich przygód, a jest ich dosyć sporo, bo co dzień dzieje się coś nowego.   

czwartek, 3 marca 2011

Moja pierwsza zima

        Opowiem Wam jak zobaczyłem pierwszy raz w moim życiu śnieg, którego nigdy w Grecji nie widziałem. Gdy wstałem kiedyś rano zobaczyłem, że mój ulubiony balkon na którym się wygrzewałem jest cały biały, byłem bardzo zdziwiony. Usiadłem koło drzwi balkonowych i zastanawiałem się kto go tak wymalował. Obudziłem Florkę, ale ta mruknęła na mnie i kazała dać sobie spokój. Poszedłem do pokoju Pani, położyłem się na łóżku i próbowałem jeszcze zasnąć, ale myśl, że ktoś tak pomalował balkon nie dawała mi spokoju. Wstałem i poszedłem jeszcze raz pod drzwi balkonowe, upewnić się, czy był to tylko może sen. Ale nie, dalej było biało. Pobiegłem do kuchni i tam wskoczyłem na stół, teraz nikogo tam nie było, to mogłem wejść na stół, a ze stołu na parapet okienny. Patrzę, a z tej strony też jest biało. Poczekałem jeszcze trochę i jak wstała Pani to zacząłem miałczeć, żeby wypuściła mnie na balkon. Pani już trochę nauczyła się mnie rozumieć, więc poszliśmy do pokoju, gdzie jest balkon. Pani otworzyła drzwi, a ja wyszedłem na tą białą farbę. Ale to nie była żadna farba, tylko mięciutki, biały puch, tylko taki jakiś mokry i zimny. Polizałem, powąchałem, łapki mi trochę zmarzły i zaraz uciekłem do pokoju. Zacząłem lizać moje biedne łapki i wtedy wstała Florka. Gdy zobaczyła to białe na balkonie, to też zrobiła bardzo zdziwioną minę, bo ona też nigdy czegoś takiego nie widziała. Wymiałczałem jej co to jest, jak smakuje i pachnie. Pani jeszcze parę razy w tym dniu otwierała balkon, ale ja już tam nie wychodziłem. Stałem w drzwiach i się przyglądałem. Było mi tylko bardzo szkoda, że nie mogę tam wyjść i wygrzewać się na słoneczku, które tak bardzo lubię. Później dowiedziałem się, że to nazywa się śnieg i tak jest co roku. Florkę to wcale nie interesowało, a ja siadałem koło drzwi balkonowych i patrzyłem jak chodzą ludzie, ciepło ubrani. Bardzo lubię się przyglądać jak pada ten biały śnieg. Wtedy wszystko wkoło jest takie czyste.
        W Grecji gdzie mieszkałem to miałem widok na ulice po której jeździły bardzo szybko samochody. Był straszny hałas, śmierdziało spalinami, długo nie dało się siedzieć na balkonie, a tutaj to jest latem zielona trawka, cicho, spokojnie, można sobie uciąć drzemkę na balkonie. Żeby nie ta zima, to w tej Polsce byłoby bardzo przyjemnie.
       Latem to na balkon przylatywały ptaszki, siadały na poręczy i przyglądaliśmy się sobie. A teraz zimą to, rzadko który przyleci. Czasami przylatują takie z żółtym łebkiem, bo Pani powiesiła słoninkę,  a one ją sobie dziobią. Dowiedziałem się, że to jest sikorka. Jest bardzo ładna. Tęsknię czasami za Grecją, ale cóż mój dom jest tam gdzie jest moja Pani. Jedynie Grecję przypominają mi oliwki, które bardzo lubię i Pani nam je kupuje. Ale mamy je reglamentowane, tylko po jednej dziennie.
Czasami zdarzy mi się, że nim ją zjem to najpierw się nią bawię. Podrzucam, toczę łapką i ona gdzieś mi wpadnie np. za kanapę, albo pod stolik. to wtedy muszę prosić Panią, żeby mi wyciągnęła.
A czasami wpadnie prosto w łapy Florki, to już wtedy mogę się z nią pożegnać i mam jedną oliwkę do tyłu, a Florka jest zadowolona, bo skorzystała i zjadła dwie oliwki. Przecież ona jest taka wredna, że nie odda, ale ja jej tego nie daruję, zaczajam się na nią i czasami uda mi się zdzielić ją łapką. Tylko że ona zaraz woła ratunku, przychodzi Pani i nas rozdziela, przeważnie to ścierką. Takie było moje spotkanie z zimą. Jak Pani moja dobrze nauczy się obsługiwać komputer, to może nas kiedys pokaże.

środa, 2 marca 2011

Opowiadanie kota c.d.

        Właśnie obudziłem się po poobiedniej drzemce, Jestem wyspany i najedzony, więc mogę dalej opowiedzieć swoje przygody. Skończyłem chyba na wylądowaniu na lotnisku w Polsce.
        Pani odebrała nas z luku bagażowego, gdzie podróżowaliśmy. Było dość zimno, nie to co
w Grecji.Nie dość, że trząsłem się ze strachu, to jeszcze z zimna. Florka też chyba była
zdenerwowana, bo miałczała. Pani nas uspokajała, że zaraz pojedziemy do domu, gdzie będzie ciepło
i przytulnie, tylko mamy poczekać na samochód, którym miała przyjechać po nas jej mama.
No i wreszcie przyjechała. Wsadzili nas do samochodu i jazda do nowego domu. Po paru godzinach jazdy dotarliśmy do nowego miejsca zamieszkania. Nowa Pani zaniosła nas do domu i wreszcie po kilku godzinach siedzenia w tych kocich klatkach zostaliśmy wypuszczeni. Nareszcie mogłem rozprostować swoje kości. Florka odrazu wyruszyła na zwiedzanie nowego miejsca, a mnie się chciało bardzo jeść i rozglądałem się za kuwetą. Wszystko było już przygotowane, jedzenie, kuweta i miejsca do spania. Gdy się najadłem, załatwiłem swoje potrzeby w kuwecie, to zacząłem zwiedzać nowe miejsce i szukać dogodnego miejsca do spania. Znalazłem sobie bardzo fajny fotel. Czając się wskoczyłem na niego i zwinąłem się w kłębuszek, czekając czy mnie ktoś z tego fotela wyrzuci, czy nie. Ale nic się takiego nie stało i mogłem spokojnie zasnąć. Tak minął mi pierwszy dzień pobytu w nowym miejscu. Gdy się obudziłem to Florka już jadła, więc i ja podbiegłem do miski, w misce było bardzo dobre jedzenie, nie takie jakie jedliśmy w Grecji, ale bardzo dobre, takie w galaretce kawałki mięska. Bardzo mi smakowało. Florce chyba też, bo zjadła swoje i zaczęła się pchać do mojej miseczki, ale ja zaparłem się i jej nie dopuściłem, zjadłem wszystko ze smakiem. W tamtym domu pazurki ostrzyłem sobie o kanapę i gdy tu zacząłem to robić, to Pani zdzieliła mnie ścierką i zaniosła do nogi od stołu, która była obwiązana sznurkiem. Od tamtej pory pazurki ścieram sobie na tej nodze. Z Florką jest trochę gorzej, jest bardzo uparta i gdy nikt nie widzi, to pazurki ostrzy na dywanie. Pani parę razy złapała ją na tym i też zdzieliła ścierką, ale do Florki to nie dociera. Parę razy próbowałem jej pokazać, gdzie trzeba ścierać pazurki, ale ona wtedy na mnie prycha i zaczyna się między nami bitwa, do momentu, aż wkracza między nas Pani i nas rozgania.
       W tym nowym domu jest jeszcze jedna Pani, taka starsza i też bardzo miła,. Głaszcze nas, czesze
i się z nami bawi. Wzięła kiedyś Florkę na kolana i głaskała, a Florka nie lubi jak ją się długo
głaszcze i ona podrapała tą Panią w rękę. Co innego ja. Bardzo lubię jak mnie ktoś głaszcze, drapie za uszkiem, rozmawia do mnie, a szczególnie jak się mnie czesze. Robiło się coraz cieplej i częściej mogłem wychodzić na balkon. Siadałem sobie i oglądałem co się tam dzieje, a jak znudziło mi się oglądanie to wskakiwałem na fotel i zapadałem w drzemkę. Słoneczko mnie grzało i było bardzo miło.
      Znalazłem sobie nowy schowek za telewizorem gdy ktoś przychodzi, to ja się wtedy tam chowam
i zaglądam jednym okiem kto to przyszedł. Florka jest bardziej odważna. Gdy ktoś dzwoni do drzwi, to ona zaraz biegnie zobaczyć kto to taki. Ja biegnę do drzwi tylko wtedy, gdy przychodzi Pani ze sklepu, bo przynosi takie dobre rzeczy, jak surowe mięsko,oliwki czy sałatę. To są moje ulubione potrawy. Jestem wtedy zadowolony, podnoszę ogon i prężę swój grzbiet i czekam kiedy coś dostanę.

wtorek, 1 marca 2011

Opowiadanie kota c.d.

       Tak jak obiecałem opowiem dziś dalsze moje przygody jakie mnie spotkały kiedy mieszkałem jeszcze w Grecji.
       Pewnego dnia moja Pani z jej mamą przyniosły do domu nowego mieszkańca. Jak si,e okazało była to kotka, cała biała, jak wiecie ja jestem czarny więc były fajne dwa kolory czarny i biały no i ta wredna ruda Florka. Kotkę nazwali Ewgenija. Była bardzo ładna, ale malutka. Ciągle płakała. Mnie ona się podobała, ale Florce nie, a że musiałem trzymać z Florką, to też prychałem jak ona na tego nowego kotka, choć miałem ochotę się z nim bawić, ale przed Florką musiałem udawać twardziela.
Było mi bardzo szkoda tej małej kotki. Panie jak wychodziły z domu to w obawie, że Florka może zrobić jej krzywdę, bo tak na nią prychała, że aż pękła jej górna warga, zamykały tą kotkę w takiej klatce dla kotów. Podchodziłem do tej klatki, wkładałem tam łapkę, ale Ewgenija cofała się do tyłu, bo się mnie bała. Długo ona u nas nie zabawiła, bo moja Pani znalazła jej nowy domek. I tak zostałem znowu z Florką sam. Florka stawała się coraz bardziej leniwa i nie chciała się ze mną bawić, dobrze, że była mama naszej Pani, to miałem trochę z nią rozrywkę, bo ta Pani robiła na drutach i wyszywała bardzo ładne obrazki. Korzystałem z okazji kiedy Pani zostawiała swoją robótkę na fotelu, to ja wtedy kradłem jej motek wełny, albo mulinę i bawiłem się, rozciągając po mieszkaniu te nici. Pani się później trochę gniewała, ale szybko jej mijało i dalej byliśmy w dobrej komitywie.
Aż nadszedł dzień kiedy mama mojej Pani zaczęła się pakować. Schowałem jej się w walizce, ale wyrzuciła mnie z niej i włożyła tam swoje ubrania. Mama Pani wyjechała i w domu było bardzo smutno. Pani moja wychodziła na cały dzień do pracy, a ja zostawałem z tą leniwą Florką. Znalazłem sobie co prawda zawsze coś do zabawy, ale to nie było to co zabawa z motkami wełny i ganianie za mną po mieszkaniu.
      Pewnego razu moja Pani zaczęła się pakować, byłem bardzo zdenerwowany, bo nie wiedziałem co się dzieje, a jeszcze do tego Pani przyniosła do domu dwie klatki dla kotów, to już byłem całkiem
w szoku. Pani prowadzała nas do takiego pana co był w białym fartuchu i badał nas. Była to bardzo podejrzana sprawa. Nawet Florka była zdenerwowana. Mniej spała, chodziła po mieszkaniu, zaglądała w kąty. Pani wyrobiła nam paszporty. Jak się później okazało wyjeżdżamy i to bardzo daleko do innego kraju. Było mi bardzo smutno, ale nie mogłem przecież zostać sam. Musiałem jechać razem z moją Panią,  którą bardzo kochałem. Pani zawiozła nas do takiego pięknego budynku. Było to lotnisko. Już kiedyś leciałem samolotem na wyspę, ale tutaj to była poważna sprawa. Na tym lotnisku zważyli nas i zabrali od Pani. Wsadzili nas do samolotu. I tak znalazłem się razem z Florką
w innym kraju tj. w Polsce.