środa, 1 czerwca 2011

Burze

        Od paru dni nad naszym miastem przechodzą jakieś grzmoty. Pani mówi, że to wyładowania atmosferyczne czyli burze. My tj. ja Cacatutu i Florka boimy się tych burz. Florka to leci na kolana do Pani, a ja chowam się w wersalkę, gdzie nic nie widzę. W mieszkaniu nawet w dzień robi się ciemno. Pani chyba też nie lubi tych burz, bo wyłącza telewizor, komputer, kładzie się i czyta książkę. W Grecji nie było takich burz i zawsze było bardzo ciepło. Dobrze, że przyjechałem do tej Polski, bo teraz w Grecji jest bardzo nieciekawie. Ludzie tam protestują, zbierają się przed Parlamentem. Jestem ciekaw czy moi pobratyńcy też protestują. Patrzyłem kiedyś w telewizji, ale nie widziałem na tym placu przed Parlamentem Sydagma żadnego kota. Jak nie ma burzy, to ja z Florką więcej czasu spędzamy na balkonie. Leżymy sobie w słoneczku i jest nam bardzo dobrze.

piątek, 27 maja 2011

Czarne jest piękne

Tak jak mówiłem czarne jest piękne. To ja oczekujący na dobre jedzonko.

Wszyscy mnie kochają

Decydując się na zwierzę trzeba pamiętać, że to nie tylko zabawa i przyjemność, ale też troska o niego, jego zdrowie i bezpieczeństwo. Odpowiedzialność więc za pupilka nie może się ograniczać tylko i wyłącznie do jego rozpieszczania. Na półce w księgarni znajdziemy wiele książek dotyczących dbania o zwierzęta. Bogato opatrzone zdjęciami i przykładami z pewnością pokierują, w jaki sposób troszczyć się o kociaka, by ten nie zachorował i rozwijał się prawidłowo.

Czarne jest piękne

Koty to niezwykłe zwierzęta, należą do rodziny ssaków z rzędu drapieżnych i dlatego nawet domowe koty potrafią pokazać czasem pazur! Ludzie kochają je przede wszystkim za piękne, mądre spojrzenie i za cudowne kojące mruczenie, które jest czasem jedyną formą kontaktu z naturą, w dzisiejszym szybkim i miejskim życiu. Miłośnicy kotów, tak jak wielbiciele psów mają swoje preferencje co do urody czworonogów, jedni kochają wszystkie szare i bure koty bez wyjątku, inni marzą o ognisto rudych kocurach albo o rasowych niebieskookich persach, które dostają najlepsze jedzenie dla kota, są noszone na rękach, głaskane i przytulane. Jednak nie wszystkie koty są tak uwielbiane...

Mniam, mniam.

Twój przyjaciel kotMiłość do naszych domowych zwierząt możemy okazywać poprzez czułe głaskanie, zabawę, łagodny ton głosu i oczywiście podawanie pełnowartościowej karmy. Jedzenie dla kota, to kwestia indywidualna, zależy od takich czynników jak wiek zwierzęcia, rasa, stan zdrowia, a także jego smakowe upodobania. Koty w przeciwieństwie do większości psów, są wybredne i zdarza się, że jeśli karma nie będzie im smakowała, to nie zjedzą posiłku ale zaczną nerwowo kręcić się wokół miski i tym samym wymuszą na swoim panu, by podał im lepszy kąsek. Ponieważ każda karma jest inna musimy zadbać, by nasz pupil otrzymywał to co najlepsze dla jego zdrowia i utrzymania dobrej kondycji fizycznej. Jako dobry i odpowiedzialny właściciel nie możemy więc stale ulegać kaprysom naszego czworonoga, podobnie jak matka nie może zgadzać się, by jej dziecko dostawało same słodycze.

czwartek, 26 maja 2011

To ja Cacatutu

       Moja Pani długo mi nie pozwalała siadać do komputera, ale dziś była w dobrym humorze i oto jestem i będę Wam dalej opowiadał o moich przygodach.
Wreszcie zrobiło się ciepło, aż miło jest na dworze, ale przez to jesteśmy więcej sami w domu, bo Pani gdzieś ciągle wychodzi, a ja wtedy z Florką robię co chcę w domu "chata wolna". Ganiamy się, chowamy do szafy, w wersalkę, a to się bijemy i nikt nas nie rozdziela. Ubaw jest na całego. A jak wraca Pani, to my jesteśmy grzeczne jak baranki. Pani wtedy nas chwali i zawsze coś dobrego nam da.
       Fajnie jest na balkonie, bardzo dużo ptaszków, muszek i rosną kwiatki. Ostatnio Pani kupiła nam taką specjalną trawę dla kotów, wolę te kwiatki z parapetu, ale Pani za te kwiatki z paraptu to mnie goni. Dla mnie to jest zabawa, a Pani się denerwuje, wcale niepotrzebnie, ale taka jest już ludzka natura. Dostałem bardzo ładną kolorową piłeczkę, trochę się nią pobawiłem, ale ja wolę te kłębki wełny co Pani ma w szafie, bo są takie mięciutkie i fajnie się rozwijają po całym mieszkaniu, zabawa na sto dwa. Jeden kłębek już zniszczyłem całkowicie i treba było wyrzucić. Teraz to Pani chowa te kłębki wełny wyżej, ale ja jestem bardzo sprytny kot i tam też dostanę. Trochę gimnastyki mi nie zaszkodzi. Muszę kończyć, bo Pani dobija się do komputera.

sobota, 9 kwietnia 2011

To ja Cacatutu

       No nareszcie. Pani włączyła komputer. Dawno nie siedziałem przy tej maszynie. Pani była bardzo zajęta. Robiła jakieś porządki, wyrzucała stare ubrania, buty itp. Robiła też na szydełku bardzo ładne rzeczy. Nie znam się na tym, ale chyba to były jakieś koszyczki, takie białe i żółtym wzorkiem. Ciągle gdzieś wychodziła. Bardzo lubię te jej powroty, bo zawsze coś dobrego przyniesie. A to rybka, a to mięsko dobre. Mówiłem, że Florka to bardzo wredny kot. Ostatnio ze złości udrapała starszą panią w nogę, aż leciała jej krew i musiała nosić opatrunek z takiej białej szmatki. Bardzo śmiesznie z tym wyglądała. Ta Florka to prawie cały dzień śpi. Zaczepiam ją, ale ona warknie na mnie lub łapą drapnie i wcale nie chce się bawić, co za kot. Siadam czasami na parapecie okna w kuchni, i widzę jak w ogródku przedszkola chodzi podobny kot do mnie, też cały czarny, tylko trochę mniejszy. Pobawił bym się z nim, ale on jest na zewnątrz, a przyjść do mnie nie chce. Pani czasami się ze mną bawi, ale robi to bardzo rzadko, bo jest zajęta.

wtorek, 22 marca 2011

To ja Cacatutu

     Po paru dniach leniuchowania, czyli odpoczynku, bo ja jestem zawsze bardzo aktywny i z wielkim zainteresowaniem uczestniczę w życiu domowym. Moje Panie postanowiły z nastaniem wiosny i ładnej pogody zrobić trochę porządku w ciuchach. Zaczęły z szafek w pokoju wykładać różne ubrania. Wszystko to wyrzucały na kanapę, a my z Florką dawaj zakopywać się w tych ubraniach. Ale była fajna zabawa. Pani trochę tych ubrań wsadziła do takiego niebieskiego worka i wystawiła do przedpokoju. To ja po cichutku dostałem się do tego worka i dawaj nura. Zakopałem się tam i zasnąłem. Gdy smacznie sobie tam spałem i miałem ładny sen, nagle worek zaczął się trząść, otworzyłem oczy i zobaczyłem ręce mojej Pani, która mnie z tego worka zaczęła wyciągać. Bardzo się opierałem, ale Pani jest silniejsza i nic nie pomogło moje miałczenie, żeby mnie tam zostawiła. Worek został przeniesiony do innego pokoju  i gdy próbowałem dostać się do niego, to się okazało, że worek jest zamknięty i tak zostałem pozbawiony fajnej zabawy.

piątek, 18 marca 2011

C.d.moje koty

      Florka i Cacatutu walczą ze sobą, czasami się wydaje, że prawie na śmierć i życie. Mają jednak coś z dzikich kotów mimo, że są udomowione. Pierwszy raz jak zobaczyłam ich walkę, to byłam przerażona, ale teraz już wiem, że są to ich zabawy. Czasami to wybucha w nich wielka miłość. Liżą się wtedy wzajemnie, przytulają. Śpią koło siebie, przytulone, przybierając bardzo śmieszne pozy. Przeczytałam kiedyś w jakiejś gazecie, że koty leczą. Jest to prawda. Bardzo bolała mnie prawa ręka. Smarowałam różnymi maściami, nic nie pomagało. Florka lubi spać ze mną w łóżku i kładła się na tą moją bolącą rękę, a że waży Florcia dość sporo, to ręka ta mocno mi drętwiała, ale po pewnym czasie zauważyłam, że ręka coraz mniej mnie boli, a teraz nie boli mnie już wcale i doszłam do wniosku, że to dzięki Florce, ręka przestała mnie boleć. Taki sam przypadek było z moją mamą, bolały ją kolana i koty kładły się na tych kolanach, bardzo lubiły tam leżeć, teraz mama mówi, że kolana już ją nie bolą. Czyli doszłyśmy do wniosku, że warto mieć kota w domu, bo koty leczą, a przy okazji jest z nich dużo śmiechu, gdy ganiają się po mieszkaniu, albo bawią się np moją wełną, rosciągając ją po mieszkaniu i oplatając meble. Dobra zabawa, trochę straty, ale to nic.

wtorek, 15 marca 2011

To ja Cacatutu

       No wczoraj przespałem pisanie i Pani skorzystała z okazji i dorwała się do komputera. Najpierw pisała post, a później grała  w kolorowe kulki. Lubię jak ona gra w te kulki, bo one tak szybko latają i są bardzo kolorowe. Siadam koło komputera i przyglądam się, parę razy chciałem je złapać, ale Pani mnie przegoniła. Balkon pomalowany, posprzątany. Ale to nie koniec na tym, Pani zabrała się za robienie innych porządków. Mycie okien. Tego nie lubię, bo Pani wtedy wygania mnie z pokoju, zamyka drzwi  i ja nie widzę co ona tam robi. A ja jestem bardzo ciekawski, wszystko mnie interesuje. Lubię jak coś się dzieje w domu. Wtedy jest tak fajnie, mogę wszędzie zaglądać, nawet wejść do szafy Pani i uciąć sobie drzemkę, bo Pani jest zajęta porządkami i nie zwraca uwagi co ja z Florką robię.
A jeżeli chodzi o Florkę to dziś była bardzo ostra walka, nawet powyrywaliśmy sobie trochę sierści, a wszystko przez oliwkę,ja swoją się bawiłem, podrzucałem, toczyłem łapką, a ona zjadła swoją i czaiła się na moją oliwkę, aż się rzuciła na nią, gdy ta poleciała mi pod fotel. Poleciałem za tą oliwką, ale ona była szybsza i zjadła ją. Więc ja się na nią zaczaiłem i gdy Florka szła napić się wody to się wtedy na nią rzuciłem, tak jak ona na moją oliwkę. Trochę jej dałem w kość, ale ona mnie też poturbowała. Dopiero Pani nas rozdzieliła, ale ja jej jeszcze dam wycisk.

poniedziałek, 14 marca 2011

Moje koty

      Cacatutu właśnie śpi, więc ja korzystam z okazji i dorwałam się do komputera. Florka siedzi właśnie koło mnie i podpowiada mi co mam napisać. Ona jest bardzo leniwa ale dość mądra. Reaguje na wołanie jak pies. Przez parę dni malowałam balkon, a Cacatutu był bardzo zainteresowany tym co się tam dzieje. Zagdlądał, wąchał farbę, aż pobrudził sobie trochę nosek. Widocznie podobało mu się to, bo cały czas mi towarzyszył, aż wreszcie potrącił patyczek, który był w puszce i puszka się wywróciła, trochę farby się wylało. Cacatutu bardzo się wystraszył i oczywiście uciekł do swojej skrytki za telewizor i zaglądał z tamtąd jednym okiem. Zamknęłam drzwi od balkonu i nie chciałam go wpuścić, to on biedny stanął przy drzwiach i łapką próbował sobie otworzyć, gdy się nad nim ulitowałam i wpuściłam go na balkon, to usiadł sobie pod fotelem i śledził każdy mój krok. Nawet nie przeszkadzał mu zapach farby, aby tylko być na balkonie i uczestniczyć w malowaniu. Florcia przyszła tylko, obeszła cały balkon, zobaczyła co się tam dzieje i poszła do pokoju, spać.

piątek, 11 marca 2011

Jestem bardzo bojowy

     Jak już opowiadałem Florka jest bardzo leniwym kotem. Ale od jakiegoś czasu, gdy ja spokojnie sobie siedzę, to ona mnie atakuje. Podejrzewam, że ona jest zazdrosna o mnie. W zwiazku ztym, że jestem kotem bardzo przyjaznym, lubię jak się mnie głaszcze, bierze na ręce, czesze więc ta starsza Pani bierze mnie na kolana i głaszcze, Florka wtedy się złości, a że nie może mnie wtedy dopaść to zaczaja się w przedpokoju za szafą i poluje wtedy na mnie. Bijatyka wygląda bardzo poważnie, aż sierść leci. Ona łapie mnie za szyję i gryzie, ale ja nie jestem jej dłużny, też potrafię napaść na nią w najmniej oczekiwanym momencie, kiedy ona kroczy majestatycznie do miski lub do kuwety. Lubię te nasze potyczki, bo jest to nasza zabawa, choć wygląda poważnie, ale wtedy mogę się z nią pobawić, bo tak to ona przeważnie śpi.

Malowanie balkonu

         Dziś było bardzo cieplutko, więc Pani po przyjściu ze sklepu, gdzie kupiła mi bardzo dobre surowe mięsko, wzięła się za malowanie balkonu. Umieściłem się na fotelu i zacząłem obserwować Panią jak maluje szczebelek po szczebelku. Bardzo nudna robota. Gdy tak słoneczko przypiekało zapadłem w błogi sen, który niestety nie trwał długo, bo na balkonie zrobiło się zamieszanie. Jak się okazało Pani wylała puszkę farby na balkon. Cały balkon zrobił się zielony. Pani zła, cała też wymazana farbą. Ale ja zaraz uciekłem z tego balkonu. Miałem szczęście, że siedziałem na fotelu, bo jak bym był na podłodze, to miałbym takie zielone łapki jak Pani nogi. Wygladała jak zielona żabka. Chciało mi się śmiać, ale przecież nie wypada śmiać się z czyjegoś nieszczęścia, a jeszcze z Pani, która daje mi dobre mięsko. Poszedłem położyć się na fotelu w pokoju i czekałem co będzie dalej. Ale długo nie poleżałem, bo przyszła Florka i mnie wygryzła z tego fotela, to usiadłem pod drzwiami balkonu i patrzyłem jak Pani po posprzątaniu, dalej malowała. Balkon jest teraz bardzo ładny, prawie jak nowy. Jeszcze jak Pani ustawi foteliki i stół, to już będzie bardzo ładnie.

czwartek, 10 marca 2011

Wyjazd wuja

      Od paru tygodni rezydował u nas "wujo" tj. brat naszej Pani. Jak przyjechał do nas to się go bałem. On też chyba nas nie bardzo lubił. Ja jako gospodarz paradowałem sobie po całym mieszkaniu i wchodziłem do pokoju w którym spał "wujo", ale on mnie wyganiał. Miałem do niego o to żal. Florcia nic sobie z tego nie robiła i kiedy miała ochotę to tam wchodziła, ona to jest odważna. Siadała na dywanie i przyglądała się "wujowi". "Wujo" ją wyganiał, ale ona miała to w nosie. Tak było przez pierwsze dni. Gdy "wujo" był coraz dłużej to nawet zaczeliśmy się trochę przyjaźnić. Siadałem na szafce w przedpokoju i zaglądałem do pokoju "wuja" co on tam robi. Chyba mu się to podobało, bo tez zaglądał na mnie i nawet zaczął mnie zapraszać do pokoju. Ale przyjaźń nasza pogłębiła się, gdy Pani musiała wyjść z domu i kazała "wujowi" dać nam jedzenie. I tak "wujo" zaczął nam dawać saszetki z naszym ulubionym jedzeniem. Udało mi się parę razy nawet przespać u niego w pokoju na fotelu, ale on bardzo głośno warczał i nie sposób było spać. Musiałem jednak iść do pokoju Pani, gdzie jest cisza i spokój. Teraz "wujo" wyjechał do siebie do domu i tak jakoś zrobiło się w domu pusto i smutno. Ale za to mam pokój do swojej dyspozycji. Mogę wchodzić od tyło do wersalki i tam smacznie spać.

To ja Cacatutu

        Już miałem nadzieję, że będzie ciepło. Wczoraj tak ładnie świeciło słoneczko, było ciepło. Pani zaczęła robić jakieś porządki na balkonie, to ja usadowiłem się na foteliku i przyglądałem się co ona robi. Pani naprawdę zabrała się za poważne sprzątanie na tym balkonie. Wyrzuciła stary karmnik dla ptaszków. Chyba kupi nowy, ładny, bo przecież te ptaszki muszą mieć swój domek w którym będą miały zawsze jedzenie tak jak ja mam w swojej miseczce. Jakies stare doniczki. Zdjęła starą antenę, która była niepotrzebna. Podobały mi się te porządki, bo ja lubię jak jest czysto. Nawet poszła do sklepu kupić farbę do pomalowania barierki. Ale będzie ładnie. A tu niespodzianka. Dziś wstajemy, a tu pada deszcz ze śniegiem. Było mi bardzo przykro, bo Pani nie może zakończyć swoich porzadków, a ja muszę siedzieć w domu. Florkę to nic nie interesuje, nawet te balkonowe porzadki. Nie przyszła zobaczyć co sie tam dzieje. Zaszyła się pod koc i spała. Ta to ma dobrze.

wtorek, 8 marca 2011

Moje sny

      Opowiem Wam moje sny, które mam. Niektóre są bardzo przyjemne, ale są i straszne. Wtedy budzę się przerażony i szukam Pani, żeby wtulić się pod jej kołdrę. Bardzo często śni mi się Grecja,
a szczególnie jeden przypadek, który miałem jak z poprzednią Panią mieliśmy płynąć na wyspę Paros z której pochodzi Florka. Było bardzo wcześnie, ja o tej porze to jeszcze dobrze śpię, a tu pobudka. Budzik dzwonił bardzo głośno, nie wiedziałem co się dzieje. Pani wstała i zaczęła przygotowywać naszą klatkę, czułem, że coś jest niedobrze. Gdy wsadziła nas do tej klatki, to już wiedziałem, że gdzieś nas wywozi. Zacząłem miauczeć, Pani nas uspakajała, że wszystko jest w porządku, że nigdzie nas nie zostawi, ale do mnie to nie przemawiało. Florka również była zdenerwowana. Zaczęła nerwowo się kręcić w tej klatce. Gdy wyszliśmy z domu, na ulicy czekał na nas samochód, który miał nas zawieść do portu. W tym samochodzie zrobiło mi się niedobrze i pobrudziłem kocyk, a Florka z tego wszystkiego zrobiła siusiu. Smród był niemiłosierny. Dotarliśmy w takich warunkach do portu. Po wejściu na pokład statku, Pani zaniosła nas do ubikacji i zrobiła nam kąpiel, lubię wodę, ale nie w takich ilościach. Wyprała nam kocyk i wróciliśmy na pokład. Był to dla mnie koszmar, który bardzo często powraca do mnie w snach. W sumie to wycieczka na tą wyspę była bardo fajna, dużo zwiedzałem, a Florka odwiedziła swoje rodzinne strony. Mam tez bardzo miłe sny, takie jak np. śni mi się, że mam pełną miskę samego mięska i nie ma tej wrednej Florki. Jem ile chcę i potem idę na słoneczko i zapadam w głęboki sen. Śnią mi się też inne koty. Moja koleżanka Iryska, którą znam ze zdjęcia, mieszka w następnym bloku. Jest bardzo ładna i śni mi się, że ganiamy się po mieszkaniu, ja jej się chowam, a ona mnie szuka. Potem bawimy się piłeczką, razem jemy dobre jedzonko z miseczki, ale gdy się budzę, to koło mnie leży Florka i głośno chrapie. Ona wcale nie chce się ze mną bawić. Ją interesuje tylko żeby się najeść i potem iść spać i tak jej schodzą dni. Nie to co ja, który lubi się bawić, zaglądać w ciekawe miejsca, miejsca do których mi nie wolno wchodzić tj. szafa u Pani w pokoju.

poniedziałek, 7 marca 2011

Smakowanie nowych potraw

     Jak już wcześniej wspomniałem, w Grecji jadłem przeważnie suchą karmę, czasami Pani kupowała nam podobne jedzenie do KiteKat, ale smakiem było trochę inne. Teraz tutaj posmakowałem inne potrawy, takie jak ryba, kiełbasa, szynka, a ostatnio śledzia. Bardzo dobre jedzenie. Nigdy nie przypuszczałem, że takie coś istnieje. A wszystko to zawdzięczam takiemu Panu, co do nas przyjechał i jadł kiedyś coś bardzo pachnącego. Zacząłem miałczeć i on po pewnym czasie domyślił się o co chodzi i dał mi kawałek spróbować. Było to coś pysznego, a Pani pokroiła mi kawałek i dała do spodeczka, nawet Florka przyszła spróbować i też jej posmakowało. Wiem gdzie Pani go trzyma i teraz gdy ją poproszę to ona mi daje. Ostatnio przeniosłem się na noc do innego pokoju, gdzie smacznie się wysypiam pod kołderką u boku Pani. Jest mi bardzo cieplutko, bo lubię się przytulić do Pani, w nogach oczywiście śpi Florka. Kiedyś Pani dała mi do picia taki biały płyn, nazywają to mlekiem, ale mnie to wcale nie smakuje, wolę jednak dobrą wodę, a tu gdzie teraz mieszkam to woda jest bardzo dobra. Parę dni temu Pani poszła do sklepu kupić nam trochę suchej karmy, bo w nocy niestety muszę mieć w miseczce suchą karmę, bo lubię sobie pochrupać i gdy przyszła ze sklepu to przyniosła dla nas zabawkę taką rybkę na gumce i takim ładnym kolorowym, różowym patyku. Bardzo fajna zabawka, ale mnie się najbardziej podoba ten patyk. Fajnie się go łapie, bo jest taki śliski i ciągle ucieka. Ta rybka to taka sobie, Florka ją bardzo lubi i bawi się nią. Mieliśmy wczoraj gości. Przyszły jakieś Panie odwiedzić tą starszą Panią. Jedna z nich zaczęła mnie łapać, bo chciała mnie posadzić sobie na kolana, ale ja nie chciałem to jej uciekłem i schowałem się za telewizor, a gdy ta Pani zabrała się za Florkę, to Florka ją udrapała i ta Pani powiedziała, że jesteśmy żle wychowane i niegrzeczne koty. Nasza Pani stanęła w naszej obronie i tłumaczyła, że my obcych się boimy. A tak naprawdę, to nie lubimy jak nas obcy głaszczą lub biorą na ręce. Gdy Pani nasza wychodzi z domu, to jest mi bardzo smutno. Siadam wtedy na tej szafce w przedpokoju i czekam na nią. Gdy usłyszę tupanie po schodach, to wiem, że wraca Pani i szybko biegnę pod drzwi, by ją przywitać. Pani stawia koszyk na podłodze, to ja wtedy zaglądam, co ona dobrego przyniosła i czy coś dla mnie. Za chwilę przychodzi Florka i oboje okupujemy koszyk. Którejś nocy w szafie znalazłem motek wełny, ale miałem zabawę, bawiłem się prawie pół nocy, tak go poplątałem po całym mieszkaniu, że jak wstała Pani i to zobaczyła, to tylko zebrała ten rozplątany motek i wrzuciła do śmieci. Mnie się oczywiście oberwało i pudełko z motkami poszło o dwie półki wyżej. Ale zabawa była świetna. Dziś świeciło słoneczko i myślałem, że Pani wypuści nas na balkon, ale niestety nie, bo wiał wiatr, więc siedziałem przy drzwiach balkonowych i grzałem się przez szybę. Było bardzo miło, ale wolę na balkonie, bo tam widać co się dzieje na dole, jak biegają inne koty, pieski i chodzą ludzie. To tyle na dzisiaj , idę już spać i Wam też radzę, bo sen jest bardzo ważny, dlatego my koty dużo śpimy. 

piątek, 4 marca 2011

Mój nowy domek

     Po przyjeździe do Polski zaczęły przychodzić koleżanki mojej Pani i nas oglądać. Muszę przyznać, że jesteśmy bardzo ładne. Oglądały, dziwiły się, że jesteśmy większe od ich kotów. Jedna z koleżanek Pani robiła nam zdjęcia aparatem. Moje przekonanie, że jestem ładny jest z stąd, bo w pokoju mojej Pani jest taka duża szafa i w jednych drzwiach jest lustro w którym ja się przeglądam. Najpierw myślałem, że tam siedzi drugi taki ładny jak ja kot. Ale gdy ja się ruszałem to i on się wtedy ruszał. Próbowałem zaczepiać go łapką i on mnie też, ale gdy odchodziłem od tej szafy, to kota nie było, czyli doszedłem do wniosku, że tam nie ma innego kota i Pani mi powiedziała, że to jest lustro i tam jest moje odbicie. Moim ulubionym miejscem do siedzenia jest szafka na buty w przedpokoju. Za tą szafką też jest lustro i ja tam siedzę i się przyglądam. Najbardziej lubię jak Pani siedzi przy stole w kuchni i przygotowuje potrawy do jedzenia. To ja siadam po przeciwnej stronie na stołeczku i pilnie się przyglądam co ona robi.Czasami oberwie mi się kawałek czegoś dobrego, czyli mięska.
 Najbardziej lubię takie czerwone, pachnące. Pani kroi mi na małe kawałeczki i wkłada do spodeczka, a ja jestem wtedy prawie w siódmym niebie, jaka to pychotka. Mięsko nauczyłem się jeśc dopiero tu w Polsce, bo tam w Grecji, to Pani nie dawała nam takich rzeczy do jedzenia. Florka nie je surowego mięsa, ona lubi smażoną rybę, a ja surową, więc najpierw ja jem surowe, a Florcia jak Pani usmaży.
      Bardzo się zdziwiłem, kiedy Pani przyniosła do domu takie duże pudełko. Jak się okazało w tym pudełku była choinka. Pani postawiła ją pod oknem, ładnie ubrała i choinka się zaświeciła, była bardzo ładna i miała dużo kolorowych zabawek, którymi, gdy nik nie widział ja sie bawiłem. Łapką dotykałem kolorowych piłeczek, a one tak ładnie się kołysały. Kiedyś jedną z nich tak rozkołysałem, że spadła na podłogę, to się zacząłem nią bawić, toczyć po dywanie, ona mi uciekała, a ja ją goniłem, zabawa była świetna, aż do momentu, gdy odbiłem tą piłeczkę i ona poleciała pod stół i uderzyła o nogę od stołu i pękła. To ja wtedy uciekłem, schowałem się do szafy i czekałem co się będzie działo, ale gdy Pani wstała i zobaczyła rozbitą piłeczkę trochę coś tam mówiła, ale pozbierała i wyrzuciła piłeczkę. Bawiłem się jeszcze tymi piłeczkami, ale żadna już nie spadła. Podobało mi się to, jak te lampki na tej choince tak ładnie się świeciły, były takie kolorowe. Ale przyszedł dzień kiedy pani zaczęła rozbierać i chować te wszystkie piłeczki, światełka. W pokoju zrobiło się tak pusto, ale za to mam więcej miejsca do biegania. Gdy była jeszcze w domu ta choinka, to ta druga Pani, ta starsza, poszła kiedyś z domu na spacer i bardzo długo jej nie było, jak się okazało, to na tym spacerze złamała nogę i musiała iść do szpitala. Długo jej nie było, tęskniłem za nią, bo ona brała mnie na ręce, czesała, przytulała, ta druga Pani też to robi, ale nie tak często jak tamta. Gdy wróciła do domu, bardzo się cieszyłem, ale ona zamiast bawić się ze mną, to położyła się do łóżka. Wchodziłem do niej na łóżko, przytulałem się do niej, ona mnie też przytulała, głaskała. Gdy wstawała z łóżka, to brała taki stołek na czterech nogach, Pani powiedziała, że jest to balkonik i chodziła z tym po mieszkaniu. Teraz ma trzecią nogę - laskę z którą chodzi. Już jest trochę zdrowsza, bawi się znowu z nami. bierze nas na kolana, głaszcze. Gdy Florka pierwsza wskoczy jej na kolana, to ja wtedy siadam na wałku i też jestem blisko Pani. Czekamy teraz jak będzie już ciepło i będziemy mogli siadać na balkonie, na słoneczku i wygrzewać swoje kości. Właśnie zjadłem obiad i teraz idę na drzemkę. Florcia już poszła, położyła się pod kocem i drzemie, a ja musiałem opowiedzieć moje przygody w nowym domku. Gdy jutro zjem obiad, to znowu opowiem dalszy ciąg moich przygód, a jest ich dosyć sporo, bo co dzień dzieje się coś nowego.   

czwartek, 3 marca 2011

Moja pierwsza zima

        Opowiem Wam jak zobaczyłem pierwszy raz w moim życiu śnieg, którego nigdy w Grecji nie widziałem. Gdy wstałem kiedyś rano zobaczyłem, że mój ulubiony balkon na którym się wygrzewałem jest cały biały, byłem bardzo zdziwiony. Usiadłem koło drzwi balkonowych i zastanawiałem się kto go tak wymalował. Obudziłem Florkę, ale ta mruknęła na mnie i kazała dać sobie spokój. Poszedłem do pokoju Pani, położyłem się na łóżku i próbowałem jeszcze zasnąć, ale myśl, że ktoś tak pomalował balkon nie dawała mi spokoju. Wstałem i poszedłem jeszcze raz pod drzwi balkonowe, upewnić się, czy był to tylko może sen. Ale nie, dalej było biało. Pobiegłem do kuchni i tam wskoczyłem na stół, teraz nikogo tam nie było, to mogłem wejść na stół, a ze stołu na parapet okienny. Patrzę, a z tej strony też jest biało. Poczekałem jeszcze trochę i jak wstała Pani to zacząłem miałczeć, żeby wypuściła mnie na balkon. Pani już trochę nauczyła się mnie rozumieć, więc poszliśmy do pokoju, gdzie jest balkon. Pani otworzyła drzwi, a ja wyszedłem na tą białą farbę. Ale to nie była żadna farba, tylko mięciutki, biały puch, tylko taki jakiś mokry i zimny. Polizałem, powąchałem, łapki mi trochę zmarzły i zaraz uciekłem do pokoju. Zacząłem lizać moje biedne łapki i wtedy wstała Florka. Gdy zobaczyła to białe na balkonie, to też zrobiła bardzo zdziwioną minę, bo ona też nigdy czegoś takiego nie widziała. Wymiałczałem jej co to jest, jak smakuje i pachnie. Pani jeszcze parę razy w tym dniu otwierała balkon, ale ja już tam nie wychodziłem. Stałem w drzwiach i się przyglądałem. Było mi tylko bardzo szkoda, że nie mogę tam wyjść i wygrzewać się na słoneczku, które tak bardzo lubię. Później dowiedziałem się, że to nazywa się śnieg i tak jest co roku. Florkę to wcale nie interesowało, a ja siadałem koło drzwi balkonowych i patrzyłem jak chodzą ludzie, ciepło ubrani. Bardzo lubię się przyglądać jak pada ten biały śnieg. Wtedy wszystko wkoło jest takie czyste.
        W Grecji gdzie mieszkałem to miałem widok na ulice po której jeździły bardzo szybko samochody. Był straszny hałas, śmierdziało spalinami, długo nie dało się siedzieć na balkonie, a tutaj to jest latem zielona trawka, cicho, spokojnie, można sobie uciąć drzemkę na balkonie. Żeby nie ta zima, to w tej Polsce byłoby bardzo przyjemnie.
       Latem to na balkon przylatywały ptaszki, siadały na poręczy i przyglądaliśmy się sobie. A teraz zimą to, rzadko który przyleci. Czasami przylatują takie z żółtym łebkiem, bo Pani powiesiła słoninkę,  a one ją sobie dziobią. Dowiedziałem się, że to jest sikorka. Jest bardzo ładna. Tęsknię czasami za Grecją, ale cóż mój dom jest tam gdzie jest moja Pani. Jedynie Grecję przypominają mi oliwki, które bardzo lubię i Pani nam je kupuje. Ale mamy je reglamentowane, tylko po jednej dziennie.
Czasami zdarzy mi się, że nim ją zjem to najpierw się nią bawię. Podrzucam, toczę łapką i ona gdzieś mi wpadnie np. za kanapę, albo pod stolik. to wtedy muszę prosić Panią, żeby mi wyciągnęła.
A czasami wpadnie prosto w łapy Florki, to już wtedy mogę się z nią pożegnać i mam jedną oliwkę do tyłu, a Florka jest zadowolona, bo skorzystała i zjadła dwie oliwki. Przecież ona jest taka wredna, że nie odda, ale ja jej tego nie daruję, zaczajam się na nią i czasami uda mi się zdzielić ją łapką. Tylko że ona zaraz woła ratunku, przychodzi Pani i nas rozdziela, przeważnie to ścierką. Takie było moje spotkanie z zimą. Jak Pani moja dobrze nauczy się obsługiwać komputer, to może nas kiedys pokaże.

środa, 2 marca 2011

Opowiadanie kota c.d.

        Właśnie obudziłem się po poobiedniej drzemce, Jestem wyspany i najedzony, więc mogę dalej opowiedzieć swoje przygody. Skończyłem chyba na wylądowaniu na lotnisku w Polsce.
        Pani odebrała nas z luku bagażowego, gdzie podróżowaliśmy. Było dość zimno, nie to co
w Grecji.Nie dość, że trząsłem się ze strachu, to jeszcze z zimna. Florka też chyba była
zdenerwowana, bo miałczała. Pani nas uspokajała, że zaraz pojedziemy do domu, gdzie będzie ciepło
i przytulnie, tylko mamy poczekać na samochód, którym miała przyjechać po nas jej mama.
No i wreszcie przyjechała. Wsadzili nas do samochodu i jazda do nowego domu. Po paru godzinach jazdy dotarliśmy do nowego miejsca zamieszkania. Nowa Pani zaniosła nas do domu i wreszcie po kilku godzinach siedzenia w tych kocich klatkach zostaliśmy wypuszczeni. Nareszcie mogłem rozprostować swoje kości. Florka odrazu wyruszyła na zwiedzanie nowego miejsca, a mnie się chciało bardzo jeść i rozglądałem się za kuwetą. Wszystko było już przygotowane, jedzenie, kuweta i miejsca do spania. Gdy się najadłem, załatwiłem swoje potrzeby w kuwecie, to zacząłem zwiedzać nowe miejsce i szukać dogodnego miejsca do spania. Znalazłem sobie bardzo fajny fotel. Czając się wskoczyłem na niego i zwinąłem się w kłębuszek, czekając czy mnie ktoś z tego fotela wyrzuci, czy nie. Ale nic się takiego nie stało i mogłem spokojnie zasnąć. Tak minął mi pierwszy dzień pobytu w nowym miejscu. Gdy się obudziłem to Florka już jadła, więc i ja podbiegłem do miski, w misce było bardzo dobre jedzenie, nie takie jakie jedliśmy w Grecji, ale bardzo dobre, takie w galaretce kawałki mięska. Bardzo mi smakowało. Florce chyba też, bo zjadła swoje i zaczęła się pchać do mojej miseczki, ale ja zaparłem się i jej nie dopuściłem, zjadłem wszystko ze smakiem. W tamtym domu pazurki ostrzyłem sobie o kanapę i gdy tu zacząłem to robić, to Pani zdzieliła mnie ścierką i zaniosła do nogi od stołu, która była obwiązana sznurkiem. Od tamtej pory pazurki ścieram sobie na tej nodze. Z Florką jest trochę gorzej, jest bardzo uparta i gdy nikt nie widzi, to pazurki ostrzy na dywanie. Pani parę razy złapała ją na tym i też zdzieliła ścierką, ale do Florki to nie dociera. Parę razy próbowałem jej pokazać, gdzie trzeba ścierać pazurki, ale ona wtedy na mnie prycha i zaczyna się między nami bitwa, do momentu, aż wkracza między nas Pani i nas rozgania.
       W tym nowym domu jest jeszcze jedna Pani, taka starsza i też bardzo miła,. Głaszcze nas, czesze
i się z nami bawi. Wzięła kiedyś Florkę na kolana i głaskała, a Florka nie lubi jak ją się długo
głaszcze i ona podrapała tą Panią w rękę. Co innego ja. Bardzo lubię jak mnie ktoś głaszcze, drapie za uszkiem, rozmawia do mnie, a szczególnie jak się mnie czesze. Robiło się coraz cieplej i częściej mogłem wychodzić na balkon. Siadałem sobie i oglądałem co się tam dzieje, a jak znudziło mi się oglądanie to wskakiwałem na fotel i zapadałem w drzemkę. Słoneczko mnie grzało i było bardzo miło.
      Znalazłem sobie nowy schowek za telewizorem gdy ktoś przychodzi, to ja się wtedy tam chowam
i zaglądam jednym okiem kto to przyszedł. Florka jest bardziej odważna. Gdy ktoś dzwoni do drzwi, to ona zaraz biegnie zobaczyć kto to taki. Ja biegnę do drzwi tylko wtedy, gdy przychodzi Pani ze sklepu, bo przynosi takie dobre rzeczy, jak surowe mięsko,oliwki czy sałatę. To są moje ulubione potrawy. Jestem wtedy zadowolony, podnoszę ogon i prężę swój grzbiet i czekam kiedy coś dostanę.

wtorek, 1 marca 2011

Opowiadanie kota c.d.

       Tak jak obiecałem opowiem dziś dalsze moje przygody jakie mnie spotkały kiedy mieszkałem jeszcze w Grecji.
       Pewnego dnia moja Pani z jej mamą przyniosły do domu nowego mieszkańca. Jak si,e okazało była to kotka, cała biała, jak wiecie ja jestem czarny więc były fajne dwa kolory czarny i biały no i ta wredna ruda Florka. Kotkę nazwali Ewgenija. Była bardzo ładna, ale malutka. Ciągle płakała. Mnie ona się podobała, ale Florce nie, a że musiałem trzymać z Florką, to też prychałem jak ona na tego nowego kotka, choć miałem ochotę się z nim bawić, ale przed Florką musiałem udawać twardziela.
Było mi bardzo szkoda tej małej kotki. Panie jak wychodziły z domu to w obawie, że Florka może zrobić jej krzywdę, bo tak na nią prychała, że aż pękła jej górna warga, zamykały tą kotkę w takiej klatce dla kotów. Podchodziłem do tej klatki, wkładałem tam łapkę, ale Ewgenija cofała się do tyłu, bo się mnie bała. Długo ona u nas nie zabawiła, bo moja Pani znalazła jej nowy domek. I tak zostałem znowu z Florką sam. Florka stawała się coraz bardziej leniwa i nie chciała się ze mną bawić, dobrze, że była mama naszej Pani, to miałem trochę z nią rozrywkę, bo ta Pani robiła na drutach i wyszywała bardzo ładne obrazki. Korzystałem z okazji kiedy Pani zostawiała swoją robótkę na fotelu, to ja wtedy kradłem jej motek wełny, albo mulinę i bawiłem się, rozciągając po mieszkaniu te nici. Pani się później trochę gniewała, ale szybko jej mijało i dalej byliśmy w dobrej komitywie.
Aż nadszedł dzień kiedy mama mojej Pani zaczęła się pakować. Schowałem jej się w walizce, ale wyrzuciła mnie z niej i włożyła tam swoje ubrania. Mama Pani wyjechała i w domu było bardzo smutno. Pani moja wychodziła na cały dzień do pracy, a ja zostawałem z tą leniwą Florką. Znalazłem sobie co prawda zawsze coś do zabawy, ale to nie było to co zabawa z motkami wełny i ganianie za mną po mieszkaniu.
      Pewnego razu moja Pani zaczęła się pakować, byłem bardzo zdenerwowany, bo nie wiedziałem co się dzieje, a jeszcze do tego Pani przyniosła do domu dwie klatki dla kotów, to już byłem całkiem
w szoku. Pani prowadzała nas do takiego pana co był w białym fartuchu i badał nas. Była to bardzo podejrzana sprawa. Nawet Florka była zdenerwowana. Mniej spała, chodziła po mieszkaniu, zaglądała w kąty. Pani wyrobiła nam paszporty. Jak się później okazało wyjeżdżamy i to bardzo daleko do innego kraju. Było mi bardzo smutno, ale nie mogłem przecież zostać sam. Musiałem jechać razem z moją Panią,  którą bardzo kochałem. Pani zawiozła nas do takiego pięknego budynku. Było to lotnisko. Już kiedyś leciałem samolotem na wyspę, ale tutaj to była poważna sprawa. Na tym lotnisku zważyli nas i zabrali od Pani. Wsadzili nas do samolotu. I tak znalazłem się razem z Florką
w innym kraju tj. w Polsce.  

poniedziałek, 28 lutego 2011

Opowiadanie kota

       No dobrze opowiem coś o sobie. Nazywam się Cacatutu, podobno imię to jest z jakiejś bajki. Pani obiecała, że przeczyta mi kiedyś tą bajkę, ale jakoś do dnia dzisiejszego tego nie zrobiła, ciągle nie ma czasu. Cały jestem czarny i dość duży, ale to nie dlatego że dużo jem, tylko już taki jestem. Florka, która ze mną mieszka też jest duża, ale o niej później.
       Pani znalazła mnie malutkiego koło śmietnia w Atenach, to jest bardzo daleko od miejsca
w którym teraz mieszkam. Bardzo płakałem, bo byłem sam. Moja mama gdzieś się zawieruszyła. Byłem głodny i przestraszony. Gdy wzięła mnie na ręce, to tak jakbym był w objęciach mojej mamy. Od razu ją polubiłem. Jest bardzo ładna i bardzo ładnie się uśmiecha. Ona chyba mnie też polubiła, bo zabrała mnie do domu. Tylko dziwnym językiem do mnie mówiła, nic nie rozumiałem. W domu wielka niespodzianka - Florka, też kot. Więc było nas już troje. Florka, ja i Pani. Dostałem dobre jedzonko
i miejsce do spania, czyli łóżko, na którym się rozpanoszyłem, ale nie na długo, bo ta wredna kocica Florka od razu pokazała mi gdzie jest moje miejsce. Po dłuższych spacerach po nowym domku, odkryłem bardzo fajne miejsce do spania szafę, gdzie można się schować i nikt nie widział co ja tam robię. I tak zacząłem mieszkać w nowym miejscu. Dni nam leciały jeden za drugim. Chciałem się zaprzyjaźnić z tą Florką, ale ona jest bardzo wredna i ciągle mnie ganiała, a nawet gryzła, ale ja nie byłem jej dłużny,choć byłem mały też ją ganiałem i gryzłem. Prawie całe dni wylegiwałem się na słoneczku, na balkonie. Nie miałem tam żadnych innych przyjaciół, tylko tą Florkę. Bardzo lubiłem jak Pani włączała taki ekran czyli komputer. Właziłem na niego i łapałem różne przedmioty, które się tam ukazywały, była to świetna zabawa. Któregoś dnia przyjechała do nas jakaś Pani, nawet myśleliśmy, że chce nas zabrać, ale ona się rozpakowała i została. Była to mama naszej Pani
i przyjechała z innego kraju, bo mówiła dziwnym językiem, którego nie rozumieliśmy. Wprowadziła nowe rządy. Goniła nas, gdy wskakiwaliśmy na stół, a ja tak lubię tam wchodzić, bo tam na stole jest bardzo dużo ciekawych rzeczy do wąchania, czy do polizania. Mnie się to wszystko nie podobało, ale zawsze ktoś był w domu. Bo jak byliśmy tylko z Panią, to ona rano dawała nam jeść i gdzieś znikała na cały dzień. Wracała do domu gdy było już ciemno, a ja nie lubię zostawać sam w domu. No to na dziś tyle mojego opowiadania. Bardzo chce mi się spać. Jutro opowiem swoje dalsze przygody, a było ich bardzo dużo. Dobranoc. 

niedziela, 27 lutego 2011

Moje koty

Moje dwa koty, to kot Cacatutu i kocica Florka. Dostałam je na przechowanie na jakieś trzy miesiące od córki z Grecji. Są u mnie już trzy lata. Przyleciały samolotem z Grecji. Mają swoje paszporty, książeczki zdrowia. Gdy przyjechały do mnie do nic nie rozumiały po polsku. Gdy się je wołało to wcale nie reagowały, były bardzo przestraszone, bo to nowe mieszkanie, nowe osoby, nowe otoczenie. Nawet przez pierwsze dwa dni nie chciały bardzo jeść. Cacatutu chował się za szafkę za telewizorem. Florka trochę pewniej zwiedzała mieszkanie i szukała sobie miejsca, gdzie by mogła się rozgościć. Ale to były tylko pozory, bo po paru dniach tak się rozpanoszyły, że wszędzie ich było pełno. Na stole, na szafkach, na krzesłach, aż znalazły swoje miejsca do spania na fotelach. Dobrze, że są dwa fotele, to każde zajęło fotel. Cacatutu jest bardzo wesołym kotem, lubi zabawy, towarzystwo. Lubi się przytulać, lubi kiedy się go głaszcze, a najbardziej lubi kiedy się go czesze. Gdy zobaczy szczotkę do czesania, to już leci i nadstawia się żeby go czesać. Tak jak pisałam już poprzednio w innych blogach lubi obserwować co ja robię w kuchni, bardzo go to interesuje.
Natomiast Florka jest bardzo poważna, stateczna, chodzi po mieszkaniu dumna jak paw. Nie lubi gdy się ją za długo głaszcze, potrafi nawet ugryść lub podrapać. Jej ulubionym miejscem jest właśnie fotel, a teraz w zimie miejsce do spania blisko kaloryfera. Gdy ktoś przychodzi do domu to Cacatutu jest już w przedpokoju i wita gościa. Florka natomiast ma to daleko gdzieś. Śpi i proszę jej nie budzić. Wielkim zaskoczeniem dla nich było gdy zobaczyły na balkonie śnieg. W Grecji nigdy go nie widziały. Cacatutu jako ciekawski wyszedł na balkon, by zobaczyć co to takiego, białe i zimne. Najzabawniejsze było to jak otrzepywał łapki z tego śniegu, a jak wrócił do pokoju, to bardzo długo lizał łapki, chyba mu zmarzły. Teraz właśnie kotki śpią. Jeden pod kocem na kanapie, a drugi pod drugim kocem na fotelu.

sobota, 26 lutego 2011

Przygotowywanie posiłków

Gdy przygotowuję posiłki, to mam wiernego obserwatora, który siada na stołku i bacznie obserwuje co ja takiego robię. Jest to kot. Ma zawsze jakąś nadzieję, że może coś mu kapnie. Kiedy on tak siedzi i bacznie obserwuje co ja robię, to mam takie wrażenie, że on rozumie co ja robię i czy robię to dobrze, tak jakby mnie sprawdzał, czy dobrze doprawiłam potrawę, czy prawidłowo pokroiłam. Szczególnie lubi gdy kroję mięso, bo wtedy wie, że dostanie kawałek i siedzi machając ogonem, który oznajmia, że jest zdenerwowany, bo już dosyć tego krojenia, najwyższa pora dać mu trochę tego dobrego mięsa. Gdy dostanie do miseczki, to zjada to w mgnieniu oka i wtedy zadowolony podchodzi do mnie i ociera mi się o nogi. W ten sposób dziękując mi za dobre jedzenie.

Kto pierwszy ten lepszy

Moje koty dostają do jedzenia oliwki. Bardzo je lubią. Jest to dla nich taki deser. Jeden z kotów, który nazywa się Cacatutu lubi bawić się tą oliwką. Podrzuca, łapeczką toczy oliwkę po pokoju, aż gdzieś mu wpadnie pod szafkę i nie może sobie wyciągnąć. Wtedy przychodzi do mnie i głośno miałcząc oznajmia, że ma problem. Muszę iść i mu wyciągnąć i on bawi się nią dalej, aż do skutku. A skutek jest  taki, że przeważnie tą jego oliwkę zjada drugi kot, który swoją zjada bardzo szybko i przyczajony obserwuje co się dzieje z oliwką Cacatutu i gdy ma tylko okazję zaraz wkracza do akcji cyzli poluje na jego oliwkę i często zdarza mu się ją upolować. Zjada ją ze smakiem i wtedy odchodzi do swojego ulubionego zajęcia czyli kanapy na której rozkłada się i wpada w drzemkę. A Cacatutu zostaje na lodzie z przegraną miną i też odchodzi do mnie wysępić jeszcze jedną oliwkę. Ale ja jestem nieubłagana i nic z tego, musi czekać do następnego dnia.

piątek, 25 lutego 2011

Koty w domu

To nieprawda, że koty są roznosicielami zarazek. Że nie należy trzymać ich w domu. Koty są bardzo czystymi zwierzętami. Jak nauczy się je załatwiać do kuwety, to one nigdzie więcej się nie załatwią. Zawsze zasypują po sobie. Myją się. Owszem jest trochę sierści, ale jak się je regularnie czesze, to sierść im tak nie wychodzi. Nie są tak kłopotliwe jak psy, chociaż psy też bardzo lubię i zawsze miałam psa. Ale z psem trzeba wychodzić na spacer. Czy to zima, czy ulewa, przy najmniej 3 razy dziennie i to jeszcze się zdarza, że pies żąda wyjścia skoro świt, wtedy kiedy nam się najlepiej śpi. A z kotami nie trzeba wychodzić i gdy za oknem pada deszcz i jest zimno, to można tylko popatrzeć razem z kotem przez okno. Moje koty bardzo lubią siedzieć latem na balkonie i przyglądają się co tam się dzieje. 

czwartek, 24 lutego 2011

Baw się z kotem

Zabawy z kotem są bardzo zdrowe. Szczególnie głaskanie kota jest zdrowe. Koty mają w sobie coś takiego, że wyciągają niektóre choroby. Zabawy poprawiają humor. Kot potrafi rozbawić człowieka. Gdy masz zły nastrój lub jesteś przygnębiony, to kot Cię rozbawi. Dla moich kotów zrobiłam prowizoryczne zabawki ze sznurka i korka od butelki. Bardzo lubią się tym bawić. Potrfią godzinami podrzucać korek. Kładą się na plecach, przebierają łapkami, ale trzeba uważać, bo gdy znudzi się im zabawa, a ja chcę jeszcze się z nimi bawić, to potrafią udrapać. Lubią też piłeczkę za którą ganiają po całym mieszkaniu. Zabierają kłębki wełny i rozciągają po całym mieszkaniu. To jest dopiero dobra zabawa, a szczególnie gdy Pani nie widzi, to po cichutku zakradają się do szafki, którą otwierają i wybierają kłębki wełny. Koty są bardo zabawne.

Karmienie kota

Moje koty, jak przybyły do mnie, były już dorosłe. Jeden miał 5 lat, a drugi 4 lata. Były przyzwyczajone do jedzenia suchej karmy dla kotów wysterylizowanych. Miałam kłopot z nauczeniem ich, żeby jadły inne pokarmu. Bardzo niepewnie podchodziły do swoich misek, kiedy zamiast suchego jedzenia było inne takie jak Whiskas z saszetek. Długo się zastanawiały czy zacząć jeść. Ale po pewnym czasie spróbowały i nawet im to smakowało, bo na drugi dzień, kiedy w miskach było suche jedzenie, to one czekały na Whiskas. Jeden z kotów nawet polubił surowe mięso, rybę surową, a drugi lubi gotowaną lub smażoną rybę. Od małego nie były przyzwyczajone do mleka i teraz też nie piją mleka, tylko przegotowaną, ostudzoną wodę, co daje im lepsze trawienie.

wtorek, 22 lutego 2011

Humory kotów

Cacatutu, tak nazywa się kot. Chcę przedstawić jego humory. Czasami bywa bardzo łagodny. Lubi wtedy się łasić, lizać po ręku, miałczy bardzo zabawnie i jest świetnym kompanem do zabawy. Koty to zwierzęta niezależne. Lubiące chodzić swoimi drogami. Jak mają ochotę na zabawę, to potrfią w nocy obudzić człowieka miałczeniem, a jak same w dzień się wysypiają, to lepiej ich nie dotykać, bo może to zakończyć się tragicznie, czyli podrapaniem albo ugryzieniem. Są dość pamiętliwe. Mają swoje ulubione miejsca do spania, szczególnie w szafach lub wersalkach. Cacatutu przybył do Polski z dalekiej Grecji. Był bardzo zdziwiony gdy zobaczył śnieg. Bardzo ostrożnie chodził po nim i próbował językiem co to jest takiego, gdy mu zmarzły łapki to uciekł do domu i zaczął lizać. Koty są bardzo ciekawe, co się wokół nich dzieje. Mają bardzo dobry wzrok, słuch. Cacatutu jest kotem bardzo ruchliwym, wszędzie go pełno, potrafi spać na stole, gdy nikt tego nie widzi. Lubią siedzieć w oknie i przyglądać się ptaszkom, które na balkonie mają swój domek i spożywają pokarm. Dobrze gdy są dwa koty, wtedy dopiero jest zabawa, gdy zaczynają się ganiać po mieszkaniu. Mam własnie dwa koty. Kota i kociczkę. Cacatutu gdy jest syty, wyspany to wtedy staje do boju z drugim kotem. Dobre odżywianie też prawidłowo wpływa na jego samopoczucie, bo jak przyjechały z Grecji, to jadły tylko suchą karmę. Nie wiedziały o istnieniu innego jedzenia. Koty bardzo lubią surowe mięso oczywiście w niewielkich ilościach, bo dużo surowego mięsa wzbudza w nich agresję. Żeby koty były zadowolone i miały chęć do zabawy muszą być syte. W kociej misce musi być zawsze jedzenie. Bo one jedzą kiedy chcą, a nie wtedy kiedy my chcemy.

Wysypianie się kota

Koty śpią kilka godzin  w ciągu dnia. Jedne potrzebują więcej snu, inne mniej, tak jak człowiek. Jeden lubi spać długo, a innemu wystarczy 2 - 3 godziny i jest wyspany. Lubią spać w ciepłym miejscu, najlepiej pod kołdrą, w pobliżu kaloryfera lub schowane w szafie, gdzie jest ciemno i ciepło. Śpią bardzo czujnie. Wystarczy je dotknąć, a już sie budzą. Jak wpadną w głęboki sen, to niektóre pochrapują. W nocy przeważnie buszują po mieszkaniu i zwiedzają miejsca, do których w dzień nie mają dostępu. Zaglądają do szafek, które potrafią sobie otworzyć łapkami. W czasie snu przybierają bardzo dziwne pozy, a to śpią na plecach, a to zwinięte w kłębuszek. Chyba czasem nawet coś im się śni, bo w czasie snu wydają dziwne odgłosy, a to powarkiwania, a to sapanie. Bardzo lubią spać też przy człowieku. Wtulić się pod rękę, żeby mu było ciepło i wygodnie. Wtedy czują sie bardzo bezpieczne.